Kiedy słyszymy o bractwach studenckich w USA, często w głowie mamy następujący obrazek: willa na przedmieściach wypchana po brzegi imprezowiczami, głośna muzyka, pary całujące się na kanapie, a w kuchni chłopak pijący piwo z kega, otoczony wianuszkiem dopingujących go znajomych.
Scenariusze amerykańskich filmów młodzieżowych pełne są tego typu scen. Umięśnieni futboliści w bluzach z naszytymi greckimi literami, charakterystyczne plastikowe kubki na piwo, śliczne dziewczyny. Jest też inny, nieodłączny element tak zwanych fraterni – ceremonie inicjacji. Według legend w słynnym bractwie "Skuls and Bones" założonym na Uniwersytecie Yale przyszli członkowie musieli wypić wino z prawdziwej czaszki. Innym razem kandydaci zamykani byli w trumnach, wystawiani na mróz w bieliźnie, wywożeni na drugi koniec stanu z zawiązanymi oczami i pozostawiani na pastwę losu. Byłoby jednak niesprawiedliwością oceniać wszystko przez pryzmat ciągłych wygłupów. Bractwa to bowiem znacznie więcej, a ich historia pełna jest nie tylko wpływowych ludzi, ale i pilnie strzeżonych tajemnic.
Dalej >>