niedziela, 23 grudnia 2012

Sposób przyrządzenia pstrąga na Wigilię.

Składniki na danie dla czterech osób :

-pstrąg oczyszczony z łusek i wypatroszony 4,
-cytryna 2,
-świeży tymianek 2garście,
-czosnek 8ząbków,
-sól morska,
-pieprz,
-oliwa.


Umyć ryby i osuszyć ręcznikiem papierowym. Pokroić cytryny w plasterki. Włożyć do środka ryb z gałązkami tymianku i rozgniecionym czosnkiem w łupkach. Nasmarować ryby oliwą i posypać solą i pieprzem. Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 220°C na 10-15 minut. Wyciągnąć z ryb nadzienie. Posiekać drobno tymianek z czosnkiem wyciśniętym z łupek. Wyłożyć przyprawy na wierzch ryby. Podawać z plasterkami pieczonych ziemniaków.



smakiżycia.pl

Przepis na wigilijny barszcz czerwony.

Składniki na wigilijny barszcz czerwony dla czterech osób :

-buraki 1kg,
-czosnek 4-5ząbków,
-grzyby suszone 2-3,
-wywar warzywny lub woda 3l,
-winne jabłko 1,
-zakwas z buraków.



Obrane, starte na tarce buraki, grzybki zalać zimną wodą (lub wywarem) i gotować na średnim ogniu pół godziny. Przecedzić. Doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć ogień, dodać zakwas, przekrojoną w poprzek główkę czosnku, jabłko pokrojone na ćwiartki, sól, pieprz. Nie gotować! Ogrzewać jeszcze 10-15 minut.

JEŻELI NIE MAMY ZAKWASU Z BURAKÓW TO MOŻNA DODAĆ OCET.

smakizycia.pl


W ostatnim momencie przepis na uszka z grzybami.

Przepis na uszka z grzybami :


-ugotowane suszone grzyby 350g,
-cebula 1,
-posiekana natka pietruszki 1 łyżka,
-maka 1 szklanka,
-jajko 1,
-masło 2 łyżki,
-sól,
-pieprz.

Przesiać mąkę przez sitko. Dodać żółtko, odrobinę soli i dolewając ciepłej wody zagnieść ciasto. Dodać roztopioną łyżkę masła i wyrabiać, aż ciasto będzie gładkie i elastyczne Zeszklić drobno posiekaną cebulę na maśle, dodać grzyby i natkę pietruszki. Podsmażyć i doprawić solą i pieprzem. Rozwałkować ciasto na cienki placek, wycinać kwadraciki, układać nadzienie i lepić uszka. Wrzucać do lekko osolonej wrzącej wody i gotować, aż wypłyną na powierzchnię. Wyjmować łyżką cedzakową. Przed podaniem do barszczu można lekko posypać szczypiorem.




źródło smakizycia.pl

czwartek, 13 grudnia 2012

Sztuczna inteligencja opowiada historie

Naukowcy z USA stworzyli Xapagy – pierwszy system sztucznej inteligencji, który na zasadzie asocjacji pomiędzy wątkami różnych historii, znajdujących się w jego pamięci, potrafi samodzielnie tworzyć nowe historie z nowymi, własnymi wątkami. Według badaczy Xapagy jest pierwszym krokiem w kierunku systemów sztucznej inteligencji zdolnych do zapamiętywania, uczenia się i wysnuwania wniosków z przeszłości – poinformował New Scientist.

Zespół naukowców z University of Central Florida pod kierownictwem dr Lotzi Bölöni opracował aplikację Xapagy, posługującą się sztuczną inteligencją (AI) do tworzenia historii. Jest to rozwiązanie nowego typu – poprzednio tworzone aplikacje budowały nowe historie z „modułów”, jakie stanowiły fragmenty opowiadań wprowadzone do bazy danych programów. Xapagy buduje nowe historie w inny sposób – na zasadzie serii powiązanych ze sobą zdarzeń, których połączenia tworzone są w czasie rzeczywistym, w momencie konstruowania fabuły całej opowieści.

Xapagy szuka połączeń między poszczególnymi pojęciami i osobami używanymi w budowaniu historii. Jeśli znajdzie je, wówczas zaczyna budować fabułę. Każde pojęcie czy osoba ma bowiem różne skojarzenia w pamięci Xapagy, stworzone przez historie do niej wprowadzone. Jeśli algorytm analityczny nie znajduje takich skojarzeń, wówczas „strzela” – szuka pojęć i skojarzeń, które miałyby sens i według nich buduje dalszą fabułę historii.

Jak powiedział New Scientist prof. Stan Franklin z University of Memphis, który opracował system sztucznej inteligencji LIDA, taka architektura oparta na narracji jest ciekawa i „wiedzie do nauczania przez narrację, najważniejszego sposobu poznania”.

Xapagy działa przy użyciu języka angielskiego i języka programowania Xapi, ułatwiającego komunikację z użytkownikiem. Jak podaje New Scientist zdanie “My, what a big mouth you have Grandma” brzmi w Xapi “mouth - of - 'Grandma'/ wh is-a / big?”

Obecnie dr Bölöni musi przetłumaczyć cały materiał dla Xapagy używając Xapi. Jest to największe utrudnienie w pracy nad tworzeniem całego systemu, bowiem bez takiego tłumaczenia, Xapagy nie będzie miał dość wątków w pamięci do tworzenia nowych, prawdopodobnych historii. Zbudowanie takiego katalogu historii pozwoli Xapagy tworzyć nowe narracje.

Większość opracowywanych przez naukowców systemów AI tworzy sztywne reguły logiczne, oparte na zdolności badania otoczenia. Ma to zapobiegać odrzucaniu przez system nowych zadań nieznanego maszynie typu czyli blokadzie wykonywania zadań tylko na tej zasadzie iż są one oprogramowaniu nieznane.

Jak powiedział New Scientist dr Andrew Nuxoll z University of Portland opracowanie i ewentualny sukces Xapagy daje nadzieję na ominięcie tworzenia sztywnych reguł i opracowanie bardziej elastycznego rozwiązania do nauczania dla systemów sztucznej inteligencji, co oznacza także większe umiejętności takich systemów. Nuxoll jest przekonany, że możliwe jest stworzenie systemów sztucznej inteligencji zdolnych do zapamiętywania, nauczania i wysnuwania nauk z błędów popełnionych w przeszłości.

mmej/ ula/(PAP)

Za: http://odkrywcy.pl/kat,111398,title,Sztuczna-inteligencja-opowiada-historie,wid,15170401,wiadomosc.html

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Tajemnice studenckich elit

Kiedy słyszymy o bractwach studenckich w USA, często w głowie mamy następujący obrazek: willa na przedmieściach wypchana po brzegi imprezowiczami, głośna muzyka, pary całujące się na kanapie, a w kuchni chłopak pijący piwo z kega, otoczony wianuszkiem dopingujących go znajomych.

Scenariusze amerykańskich filmów młodzieżowych pełne są tego typu scen. Umięśnieni futboliści w bluzach z naszytymi greckimi literami, charakterystyczne plastikowe kubki na piwo, śliczne dziewczyny. Jest też inny, nieodłączny element tak zwanych fraterni – ceremonie inicjacji. Według legend w słynnym bractwie "Skuls and Bones" założonym na Uniwersytecie Yale przyszli członkowie musieli wypić wino z prawdziwej czaszki. Innym razem kandydaci zamykani byli w trumnach, wystawiani na mróz w bieliźnie, wywożeni na drugi koniec stanu z zawiązanymi oczami i pozostawiani na pastwę losu. Byłoby jednak niesprawiedliwością oceniać wszystko przez pryzmat ciągłych wygłupów. Bractwa to bowiem znacznie więcej, a ich historia pełna jest nie tylko wpływowych ludzi, ale i pilnie strzeżonych tajemnic.

Dalej >>


niedziela, 9 grudnia 2012

"Życie w Architekturze" - nagrody rozdane

Na stronie Culture.pl należącej do Instytutu Adama Mickiewicza pojawiła się informacja o nagrodzeniu zwycięzców VII edycji konkursu "Życie w Architekturze". Wśród laureatów znalazły się m.in. bródnowskie betonowe pudło (jako "dom jednorodzinny"), wrocławski przystanek tramwajowy (nie wiemy, jak miał wyglądać, ponieważ na wybetonowaniu zakończono budowę) czy hangar nieudolnie stylizowany na średniowieczny zamek zwany Biblioteką Akademicką w Katowicach (już nawet nowy BUW jest ładniejszy, szczerze mówiąc). Zapraszamy do podziwiania wytypowanych przez jury obiektów. A zaraz po tym skłaniamy do refleksji nad problemem "sztuki" współczesnej.

http://www.culture.pl/multimedia-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/d6SF/content/zycie-w-architekturze-nagrodzone-budynki-%5Bfoto%5D

sobota, 8 grudnia 2012

Polityczny mord rytualny?


8 grudnia 1957 roku odnaleziono ciało 15-letniego Bohdana Piaseckiego porwanego dwa lata wcześniej, syna słynnego działacza politycznego Bolesława Piaseckiego (ONR Falanga, Stowarzyszenie PAX). Śmiercią nastolatka żyła wówczas cała Polska i choć do dziś nie wykryto sprawców, to powszechnie uważa się to zabójstwo za morderstwo polityczne, a wręcz mord rytualny – okrutną zemstę za antysemickie poglądy i działalność Bolesława Piaseckiego.

Ciało młodego Bohdana Piaseckiego odkryli przypadkiem robotnicy w schronie przeciwlotniczym w piwnicach budynku przy dzisiejszej alei Solidarności 82a (ówcześnie al. Świerczewskiego). Dokonując przeglądu technicznego sanitariatów, natknęli się na zabite gwoździami drzwi do ubikacji. Po ich wyważeniu przerażeni odkryli martwe ciało wysokiego młodego człowieka z wbitym w serce sztyletem i rozbitą czaszką, wokół leżały szkolne zeszyty i książki. Z raportu milicyjnego: „W piwnicach budynku pod delikatesami vis-a-vis sądów znaleziono martwego chłopca z nożem w piersi w pozycji siedzącej, opartego o miskę klozetową”. Na miejsce od razu wezwano Bolesława Piaseckiego, który nie miał żadnych wątpliwości, że zamordowanym jest jego pierworodny syn.

22 stycznia 1957 roku koło godziny 13.30 Bohdan Piasecki wyszedł po lekcjach z Liceum św. Augustyna przy Al. Niepodległości w Warszawie. Towarzyszył mu jego dobry kolega, z którym siedział w jednej ławce – Wojciech Szczęsny. Byli w drodze do domu, kiedy na skrzyżowaniu ulic Naruszewicza i Wejnerta podeszło do nich dwóch mężczyzn. Wyciągnęli legitymacje milicyjne, zapytali tylko „Obywatel Piasecki?” i udali się z chłopakiem do parkującej nieopodal taksówki. Dzięki numerowi rejestracyjnemu, który Szczęsny zapamiętał (T-75-222), w toku nieudolnie prowadzonego śledztwa ustalono później, że taksówka dojechała właśnie w okolice dzisiejszej Al. Solidarności.

Porywacze skontaktowali się z ojcem 15-latka po kilku godzinach, żądali okupu, jednak kontakt urwał się po kilku dniach. Według prof. Petera Raina, autora książki „Sprawa zabójstwa Bohdana Piaseckiego”, była to perfidna i cyniczna gra porywaczy: „Bohdan nie żył, a porywacze po prostu znęcali się nad ojcem. Chcieli go upokorzyć. Kazali mu chodzić po mieście z rogami jelenia, stać na zimnie z gołą głową. Aż trudno uwierzyć w takie okrucieństwo. To kolejny dowód, że mieliśmy do czynienia z zemstą” (wypowiedź dla dziennika „Rzeczpospolita” 10.12.2007).

Tknięty złym przeczuciem Szczęsny wrócił do szkoły, w której na lekcjach był jeszcze młodszy brat Bohdana – Jarosław Piasecki. Jednak zanim obaj chłopcy doszli do domu i zadzwonili do Bolesława Piaseckiego, minęło dobrych kilkadziesiąt minut. Postawiona na nogi milicja rozpoczęła poszukiwania, a w „Słowie Powszechnym” (wydawanym przez PAX) codziennie ukazywało się ogłoszenie o porwanym chłopcu: „Wzrost 183 cm, włosy – szatyn, oczy niebieskie, rzęsy ciemne, nos lekko zadarty. Przedni ząb górnej szczęki jest doprawiony nylonem (ukośna linia, sztukowanie widoczne), palce długie, chód prosty. Ubrany w palto jasnopopielate z paskiem (samodział), czapka uczniowska nowa, rękawiczki ciemnozielone z jednym palcem, spodnie narciarskie granatowe, buty duże narciarskie ciemnobrązowe, na ręku zegarek marki Thiell z ciemnym paskiem, teczka brązowa skórzana, czarny worek z pantoflami, pantofle płócienne popielate, rozmiar 44–45”.

Bolesław Piasecki, ojciec Bohdana, był niezwykle barwną osobowością i aktywnym działaczem politycznym. Po drugiej wojnie stworzył Stowarzyszenie PAX, które miało być łącznikiem między środowiskami katolickimi a komunistyczną władzą. Mówiło się, że stworzył państwo w państwie i jako jedynowładca i król zarządzał jedynym prywatnym przedsiębiorstwem w całym bloku komunistycznym. Stworzył niemal gospodarcze imperium – PAX wydawał książki, gazety, prowadził Liceum im. św. Augustyna, produkował dewocjonalia, dawał zatrudnienie setkom osób. Przed wojną Piasecki wyznawał poglądy narodowo-radykalne (skrajny antykomunizm i antysemityzm), kierował ONR Falanga. To wówczas zapisuje: „Ten, kto nie chce w Polsce rządzić w myśl interesów narodu polskiego, musi rządzić w myśl interesów żydowskich, mniejszości niemieckiej, czy patologicznie kształconej narodowości ukraińskiej”. Bojówki ONR-u miały wywierać presję na Żydach, by ci wyemigrowali z Polski – podkładali bomby pod żydowskie banki i synagogi, rozbijali witryny w sklepach.

Jeszcze przed wojną podczas pierwszomajowego pochodu ONR zaatakował socjalistyczną organizację żydowską Bund, zginęło małe dziecko (wg różnych relacji: 5-letni chłopiec lub 6-letnia dziewczynka), a sześć osób zostało postrzelonych. W 1937 bojówka ONR-u napadła na lokal Bundu (który był przeciwko emigracji Żydów do Palestyny), wówczas też zginęło kilku Żydów. W czasie wojny Piasecki powołuje Konfederację Narodu (chce utworzyć Imperium Słowiańskie poprzez rozbicie Rosji). Jego oddziały partyzanckie przynależne do KN oskarża się o mordowanie ukrywających się po lasach Żydów – i właśnie w tej działalności Piaseckiego mają tkwić „korzenie zemsty” oraz przyczyny uprowadzenia i zamordowania jego 15-letniego syna.

Wśród wielu hipotez i teorii spiskowych powstałych wokół sprawy uprowadzenia i zabójstwa Bohdana Piaseckiego – mieli za tym stać agenci zachodnich wywiadów, zwykli porywacze żądni okupu, a nawet sam ojciec, który miał wywieźć syna z Polski do matki (Halina Piasecka zginęła w czternastym dniu Powstania Warszawskiego, była łączniczką) – najczęściej pojawiającym się motywem jest motyw okrutnej zemsty za antysemicką działalność Bolesława Piaseckiego. Ewa Winnicka, autorka reportażu „Bez litości” („Polityka” 04.11.2009) powołuje się na zdanie historyka Antoniego Dudka, który „przychyla się do teorii, że mordu dokonała grupa funkcjonariuszy bezpieki żydowskiego pochodzenia, która po redukcjach w MSW w 1956 r. planowała wyjazd do Izraela, ale wcześniej wyrównanie rachunków za przedwojenne i wojenne czyny oddziałów Piaseckiego”. Nie można było więc ukończyć śledztwa ani rozpocząć procesu sądowego z powodu wysoko postawionych zleceniodawców.

Jedyną osobą bezpośrednio związaną z uprowadzeniem, którą udało się zatrzymać 1 kwietnia 1958 roku był kierowca taksówki Ignacy Ekerling, który od pół roku czynił starania, by wyjechać z Polski do Izraela. W trakcie przesłuchań miał wyznać: „Bardziej niż was boję się tych, którzy użyli mojej taksówki”. Kiedy do sądu trafił jego akt oskarżenia, natychmiast został wycofany w wyniku interwencji najwyższych władz PRL. Ekerling pozostał więc bezkarny, nie wyjechał jednak do Izraela. Zmarł w Warszawie w roku 1977. Rok później umorzono śledztwo, a dziesięć dni później zmarł Bolesław Piasecki.


Marta Tychmanowicz


Źródło: http://wiadomosci.wp.pl/kat,59154,title,Polityczny-mord-rytualny,wid,15162782,wiadomosc.html?ticaid=1faad

***

Uwagi redakcji:

1. Bolesław Piasecki był przywódcą Ruchu Narodowo Radykalnego "Falanga". Organizacja powstała na bazie rozłamu w ONR, ponieważ Piasecki nie był dopuszczony do głównego obiegu kierownictwa ONR, tj. Organizacji Polskiej (vel Organizacji wewnętrznej), która była silnie zakonspirowana, złożona z najlepiej wykształconych działaczy narodowych i najpewniejszych kolegów jeszcze z lat studenckich. Bolesław Piasecki stworzył w wyniku rozłamu typową organizację wodzowską złożoną głównie z osób mniej przyzwoitego wykształcenia, lubujących się w bijatykach ulicznych.

2. Negacja antysemityzmu samego w sobie w międzywojniu jest nieuprawniona. Była to normalna walka opcji politycznych, cywilizacyjnych i narodowościowych. Socjaliści (to przedwojenne pojęcie odpowiada ideologicznie i doktrynalnie dzisiejszym socjaldemokratom) i komuniści nie pozostawali dłużni. Żydzi także napadali na Polaków, a przy okazji zwalczaniem narodowców (Falanga, ONR, Sekcja Młodzieżowa SN) zajmował się sanacyjny Legion Młodych. Nie można jednocześnie zapomnieć o współpracy Falangi z Betarem - największą organizacją żydowską w Polsce, która odrodziła ducha w narodzie wybranym przez m.in. budowę szkół żydowskich, rekonstruowanie kultury żydowskiej i języka hebrajskiego, wspieranie judaizmu (mimo ateizmu przywódcy - Żabotyńskiego), tworzenie szkół zawodowych dla żydów, przygotowywania na powrót do ojczyzny, półoficjalną współpracę z Wojskiem Polskim (50.000 betarowców szkolonych przez Siły Zbrojne RP; walka w powstaniu w getcie - nie przypisujmy tego socjalistom Anielewicza) oraz zwalczanie wrogich żywiołów, tj. socjalizmu.

3. Trudno jednoznacznie określić skrajność antykomunizmu Piaseckiego. Falanga lawirowała w tych czasach między różnymi doktrynami narodowymi: narodowy socjalizm, faszyzm czasem wręcz "pobożny komunizm". Antykomunizm można tu postrzegać jako wrogość do ZSRS i ich ekspozytur w kraju: PPS, Stronnictwo Ludowe, KPP oraz pośrednio "żydostwo" i "masoneria".

Receptura na oryginalne kubańskie mojito.

Składniki :
 -1 łyżeczka cukru pudru
 -Sok z jednej limonki, lub połowy cytryny
 -1 gałązka świeżej mięty
 -1 kieliszek rumu
 -2 kieliszki wody gazowanej



Tą wersją mojito zachwycał się między innymi Hemingway ;)


źródło : cygarro.pl

czwartek, 6 grudnia 2012

KREWETKI W GREJPFRUCIE

Oto kolejny przepis na krewetki w grejprfrucie, prosto od Magdy Gessler :)




Składniki:
-grejpfrut,
-sałata rzymska,
-majonez,
-ketchup,
-czosnek
-tabasco,
-koniak,
-sól, cukier, koper.


Przecinamy grejfrut na pół i drążymy obie połówki. Miąższ mieszamy z drobno poszarpaną rzymską sałatą. Robimy sos z majonezu, ostrego ketchupu (najlepiej Pudliszki lub Heinz), ząbku czosnku, odrobiny tabasco i łyżki koniaku i dodajemy do sałatki. Krewetki gotujemy z głowami przez 5 minut w niewielkiej ilości wody z solą, cukrem (można też dodać kopru). Następnie obieramy i kładziemy na wierzchu grejfruta wypełnionego sałatą z sosem.

Krewetki, jeśli nie mamy świeżych, kupujemy mrożone (nie te z zalewy!). Zostawiamy je wieczorem, aby na rano się odmroziły lub moczymy przez dwie godziny w miednicy z wodą.

PS. KUPUJMY ZAWSZE KREWETKI Z GŁOWAMI, ponieważ krewetki tak jak ryby psują się od głowy.

zdjęcie : zdrowieznatury.blox.pl



środa, 5 grudnia 2012

Przewodnik Kulinarny - restauracje.

Co jakiś będę zamieszczał restaurację, które według mnie są na wysokim poziomie. Kuchnia w nich jest autentyczna, zdrowa, niebanalna, a przede wszystkim smaczna!

Na początku kilka słów o restauracji, o której w ostatnim czasie jest dosyć głośno na Śląsku. Chodzi tu o restauracje "Kryształowa" w Katowicach należącą do Magdy Gessler.



Na różnych stronach internetowych znajdziemy bardzo dużo negatywnych opinii dotyczących tego miejsca, lecz radzę nie sugerować się tym, ponieważ w internecie głos zabierają najczęściej osoby, które nigdy nie były w tym lokalu, badź są konkurencją.

Miałem okazje być już kilka razy w tej restauracji i jestem naprawdę pozytywnie zachwycony.

Osobiście bardzo polecam Roladę Śląską, Żur Śląski, Krupnik z gęsimi żołądkami, Móżdżek cielęcy, Rosół z kołdunami jagnięcymi, Galert na chrzanie, Hekele, Pasztet z gesiny, Pierogi z róznym farszem. Desery są również bardzo smaczne np. szarlotka na ciepło z lodami lub Copa Melba :)
Warto pamiętać, że nie jest to 100% odwzorowanie kuchni śląskiej, ale tradycja połączona z pomysłowością Magdy Gessler.
Obsługa jest także bardzo perfekcyjna. Zdarzają się oczywiście drobne błędy - tak jak każdemu :)
Wystój - czarujący. Pozwala oderwać się od zwykłej, monotonnej codzienności :)
Ceny są takie jak w każdej restauracji tego typu. Za jakość i markę trzeba płacić.

Wszystkim bardzo polecam tę restaurację z czystym sumieniem :) To restauracja, ale także kawiarnia :) Istnieje możliwość zamówienia ciast, ciastek, tortów na wynos.

Sala VIP


 Sala Kryształowa


Sala Śląska

A to ja z Magdą Gessler na uroczystym otwarciu :)


Wszelkie pytania dotyczące kuchni, restauracji, Magdy Gessler proszę kierować na mój email :
patrykczyz20@gmail.com


http://krysztalowa.com.pl/
Warszawska 5, Katowice
:)

Tort bezowy

Na sam początek przedstawię dosyć prosty przepis  na tort bezowy autorstwa Królowej Kuchni - Magdy Gessler, który możemy przygotować na jakieś szczególne okoliczności, bądź po prostu bez okazji ;)

Składniki:
200 ml białek
300 g cukru
400 g masła

300 g cukru pudru
Szczypta soli
300 ml śmietany 36%
200 g płatków migdałowych uprażonych na suchej patelni
100 ml likieru Cointreau
20 ml spirytusu
Truskawki i bita śmietana do dekoracji

Przygotowanie:
Białko ubijamy, dosypujemy cukier. Masę ubijamy aż cukier się rozpuści, a masa będzie sztywna. Gotową masę wyciskamy na blachę przykrytą pergaminem. Formujemy dwa krążki o średnicy 25 cm. Wkładamy je do piekarnika podgrzanego do temperatury 140 st. C i suszymy przez 50 min. Masło mieszamy z cukrem i ubijamy, aż masa nabierze białego koloru. Mieszamy ze śmietaną, aż masa będzie jednolita. Dosypujemy płatki migdałów, alkohol i szczyptę soli dla złamania smaku. Zimne krążki bezowe przekładamy masą i dekorujemy bita śmietaną i truskawkami.


wtorek, 4 grudnia 2012

Do czego służy Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych?


W lipcu zakończyła się kontrola NIK w FRPH. Raport mówi wyraźnie, że Fundusz nadaje się do likwidacji. Jak na ten moment wygląda sprawa ponad 22 mln PLN – o tym w artykule.

W zeszłym tygodniu pisałem o badaniach CBOS dotyczących między innymi problemów hazardu w naszym kraju. Dzisiaj wezmę na tapetę Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych, który owe badania zlecił. Na temat tej instytucji pisałem kilka miesięcy temu przy okazji kontroli NIK, która zakończyła się dość radykalnymi wnioskami. Kontrolerzy stwierdzili, że Fundusz, który dysponuje relatywnie ogromnymi środkami, wydał z nich bardzo niewielką część w 2011 r. a większość z tych pieniędzy poszła na podtrzymanie egzystencji. W podcaście, który wyemitowaliśmy kilka dni później, stwierdziliśmy, że Fundusz jest kolejną instytucją, która służy do tego, aby widnieć oficjalnie oraz dawać miejsca pracy ludziom, którzy niczego nie robią. Kontrolerzy NIK mieli bardzo podobne wnioski i ich zdaniem instytucja nadaje się do likwidacji.

Jak się jednak okazuje, po zgłębieniu tematu, rzeczywistość jest totalnie inna. Postanowiłem nieco poszperać i porozmawiać z panią Danutą Muszyńską z Funduszu, która rzuciła nieco inne światło na całą sprawę. Ale od początku.

FRPH powstał zgodnie z artykułem 88 ustawy hazardowej z 2009 r. Jak sama nazwa wskazywała, miał zajmować się walką z problemami hazardowymi, a zasilany był za pomocą 3% podatku nałożonego na Lotto i tym podobne gry. Jak się okazało, na 2011 r. uzbierało się tego 22,3 mln PLN, co jest kwotą wręcz niebotyczną, biorąc pod uwagę, że na samą walkę z hazardem wydano 89 tys. PLN, natomiast na podtrzymanie działania Funduszu nieco ponad 300 tys. PLN. Niektóre media wysunęły wnioski, że w Polsce najzwyczajniej nie ma kogo leczyć. Pojawiły się również głosy, że w Funduszu pracują niekompetentni ludzie, którzy nie potrafią wydać przeznaczonych na konkretny cel pieniędzy.

Pani Muszyńska tak oto tłumaczy całą sprawę:
Zapis artykułu 88 jest bardzo lakoniczny. Mówił wyłącznie, kto jest dysponentem tego funduszu i na co mogą być te pieniądze wydawane. Do ustawy muszą powstawać akty wykonawcze szczegółową mówiące, jak to ma wszystko działać. Takim aktem jest rozporządzenie Ministra Zdrowia, które ukazało się dopiero rok później. To jest rozporządzenie z 16 grudnia 2010 r. które mówi w jaki sposób te pieniądze można wydatkować. (…) W lipcu (2011 r. - przyp. red.) była nowelizacja ustawy, na podstawie której Fundusz zaczął pełną parą pracować. (…) W listopadzie było dwa miesiące do zrealizowania pieniędzy, więc zrobiliśmy wszystko, co się udało. Natomiast już w 2012 r. pełną parą pracujemy i rzeczywiście wydatkujemy sporo.
Jak się okazuje, Fundusz jako taki nie ma osobowości prawnej, a jego obsługą zajmuje się według ustawy Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Jak się jednak okazuje, wprowadzone w drugiej połowie 2011 r. zmiany ustawowe, zmieniły bardzo poważnie charakter samego Funduszu.

Krajowe Biuro dostało do obsługi Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych i jest to jakby jedno z zadań Krajowego Biura. (…) Początkowo fundusz miał być wydawany tylko na problemy związane z hazardem. Natomiast w świetle nowych technologii, uznano, że warto ten fundusz poszerzyć na wydawanie pieniędzy na inne uzależnienia behawioralne, czy siecioholizm, zakupoholizm, seksoholizm i inne holizmy. Nowelizacja ustawy weszła w życie dopiero w połowie listopada (2011 r. - przyp. red.).

Wtedy właśnie ogłoszony został konkurs na badania, o których pisałem w poprzednim artykule. Badania z założenia miały obejmować również inne działki uzależnień, z jakimi ma walczyć FRPH. Same badania, jak już wspominaliśmy w poprzednim artykule wykazały, że problem z hazardem mamy najmniejszy.

"Powołano Fundusz, a następnie z jego własnych pieniędzy bada się … zasadność jego istnienia"

Co zatem ustawodawca miał na myśli tworząc ogromny Fundusz do walki z uzależnieniem? Zapewne intencje były bardzo zacne, jednakże gdy zamiary nie są podparte żadnymi faktami oraz rzetelnymi danymi, wychodzą właśnie takie kwiatki. To kolejny dowód na to, że ustawa hazardowa była pisana na kolanie i bez żadnego rozeznania w temacie.

To oczywiście nie świadczy o tym, że Fundusz jest niepotrzebny. Sam fakt, że mamy 50 000 ludzi w kraju, którzy nadają się do leczenia z powodu uzależnienia od hazardu jest wystarczającym argumentem, jednakże sposób jego powstania oraz cała historia związana z działalnością woła o pomstę do nieba. Okazuje się bowiem, że nasz rząd zamroził na ponad rok ogromne środki, nie dając dyrektyw wykonawczych. Ludzie, którzy mieli obsługiwać te pieniądze, przez niemal dwa lata nie wiedzieli, co mają zrobić ze sobą oraz z pieniędzmi na kontach. To oczywiście nie jest wina samego Funduszu, ale przede wszystkim tych, którzy stanowią w Polsce prawo. Wychodzi bowiem na to, że najpierw powołano Fundusz, a następnie z jego własnych pieniędzy bada się … zasadność jego istnienia. Takie rzeczy tylko w Polsce.

Bardzo wyraźnie całą sprawę podsumowuje szef sejmowej komisji zdrowie Bogdan Piecha, który w rozmowie z dziennikarzem Gazety Prawnej powiedział: Trzeci rok mija, a ja niczyja. Fundusz był piarowską przykrywką do szybkiego trybu nowelizacji ustawy hazardowej i niestety teraz to widać. A najgorsze jest to, że środków w nim uzbieranych nie można przesunąć na inne działania, choćby na realny problem walki z uzależnieniem alkoholowym, czy narkotykowym.

Po zeszłorocznych zmianach oraz rozszerzeniu zakresu działania Funduszu na inne uzależnienia behawioralne, pozostaje nam tylko czekać, aż zgromadzone na kontach środki zostaną wydane w sposób należyty i gospodarny. Ciekawić będzie również fakt, jaka część tych pieniędzy pójdzie na walkę z uzależnieniem hazardowym i czy może w końcu komuś przyjdzie do głowy zmiana nazwy, która już dawno przestała być adekwatna do tego, czym Fundusz powinien się zajmować.

Źródło: http://www.pokertexas.pl/czytelnia/artykuly/frph-czym-zajmowac-sie-ma-fundusz/

Whisky


W języku galeickim uisge beatha lub Usquebaugh następnie uisge, później uisky, a finalnie whisky. Tak w skrócie przedstawić można etymologię współczesnej nazwy jednego z najpopularniejszych trunków na świecie. Pochodzenie nazwy jest już jasne. Warto jednak wspomnieć o jej wariacjach oraz przyczynach ich powstania. Przede wszystkim należy wiedzieć, ze tylko whisky ze Szkocji może nosić nazwę Scotch whisky.

Oprócz tego w Szkocji nie praktykuje się pisowni „whiskey” używanej, w Irlandi i USA. Whisky jest produkowana także w Kanadzie i Japonii gdzie opisuje się ją jako whisky, ale bez słowa scotch. Kanadyjskie whisky w niewielkim procencie dopuszczają dodatek innych źródeł cukru (czyli np. owoców) do fermentacji. Whsky Japońskie zyskują światowe uznanie.

Whisky to trunek alkoholowy otrzymany przez destylowanie zacieru ze zbóż do zawartości alkoholu niższej niż 94,8% objętościowo, który dojrzewa przez minimum 3 lata w dębowej beczce, której objętość nie powinna przekroczyć 700l. Dojrzewanie musi odbywać się na terenie Szkocji. Minimalne stężenie alkoholu butelkowanej whisky to 40% objętościowo.

Czytaj więcej >>

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Boska cząstka


"Boska cząstka" ma ponoć odpowiadać za powstanie świata takim, jaki go znamy. Według najnowszych doniesień, cząstka ta najprawdopodobniej została odnaleziona.

"Boska cząstka" to potoczna nazwa bozonu Higgsa. Gdyby nie ona, wszechświat, jaki znamy, nigdy by nie powstał. Naukowcy twierdzą, że początkowo cząstki poruszały się z prędkością światła. Według teorii Einsteina, wszystko co porusza się tak szybko jak światło nie ma masy. Jednak cząstki na samym początku zaczęły się zderzać ze sobą i tworzyć cząsteczki. Jak to się stało? Wszystko zawdzięczamy bozonowi Higgsa. Istniał on przez zaledwie ułamek sekundy, ale zdołał wytworzyć pole Higgsa, które nas otacza. Jest ono nośnikiem masy. Oznacza to, że cząstki poruszające się w tym polu są obdarzane masą, przez co mogą się łączyć w cząsteczki.

Czytaj dalej: odkrywcy.pl

Rewolwer – stary pomysł w nowym wydaniu


Od zarania dziejów człowiek szukał sposobu, dzięki któremu mógłby skutecznie obronić się przed wieloma napastnikami. Żadna broń czy umiejętności nie dały takiego zwiększenia szans obrony, jak pistolet wielostrzałowy. Jednak początkowo broń tego typu, posiadająca wiele luf, charakteryzowała się dużą wagą i małą poręcznością. Z prób rozwiązania tego problemu narodził się rewolwer.

W przypadku pistoletów wielolufowych, pomimo posiadania jednej broni, jej użytkownik i tak zmuszony był do dźwigania zwielokrotnionej ilości luf i zamków. W celu zwiększenia poręczności zaczęto stosować jeden zamek odpalający kolejno ładunki w poszczególnych lufach. Jednak nadal pozostawała waga luf. Wreszcie poradzono sobie w ten sposób, że podzielono je na ułożone w wiązkę, obracające się komory z ładunkami, oraz wspólną część prowadzącą pocisk.

Historia takiego rozwiązania wbrew pozorom nie zaczęła się Ameryce Północnej. Rozwiązania tego typu występowały już w XVI wieku. Co więc takiego dodał pan Samuel Colt, że ten stary wynalazek zrewolucjonizował broń krótką? Dodał pewny i lekki zamek: zamek kapiszonowy. Jego nowa broń ważyła blisko dwa kilogramy, była dużo droższa od zwykłego pistoletu i bardziej skomplikowana. Nic więc dziwnego, że decydenci wojskowi nie byli zainteresowani tym odkurzonym, a dawno porzuconym pomysłem, pozostając przy sprawdzonych rozwiązaniach. Doprowadziło to do bankructwa pierwszą fabrykę produkującą rewolwery Colta. Nie zrażony tym pomysłodawca założył kolejną.

„Pan Bóg stworzył ludzi, ale to Colt uczynił ich równymi”
To, co było chybionym pomysłem z punku widzenia centralnej administracji wojskowej i logistyków, pozostało jednak rozwiązaniem, które jako jedyne dawało możliwość podtrzymania walki ogniowej z liczniejszym przeciwnikiem. Nową broń zakupili Strażnicy Teksasu - formacja policyjna małego i młodego państwa nad Zatoką Meksykańską. Co więcej, dosyć szybko mieli oni okazję użycia nowej broni w walce z liczniejszymi od nich Komanczami. Ci, nie wiedząc o możliwościach nowej broni, zaatakowali Strażników, dążąc do walki wręcz. Biali mieli najczęściej przy sobie dwa pistolety, toteż Indianie po przejściu przez chwilowy ogień broni palnej parli do zwarcia bezpośredniego, w którym zazwyczaj mieli przewagę. Tym jednak razem Strażnicy użyli każdy po dwa sześciostrzałowe rewolwery. W wyniku starcia zginęło kilkudziesięciu nomadów, a żaden z Teksańczyków nie poniósł śmierci. Zdarzenie to odbiło się szerokim echem w całej Ameryce Północnej, ukazując potencjał tkwiący w nowej broni. Odtąd skuteczna obrona była dostępna dla każdego, a nie tylko dla sprawnego profesjonalisty.

Od pomysłu do przemysłu
Pomimo ujawnienia się oczywistych zalet rewolweru kapiszonowego, pozostały poważne mankamenty. Głównym była waga, która uniemożliwiała swobodne przenoszenie broni w sytuacjach codziennych. Kolejne modele, takie jak Walker i Dragon, choć sprawniejsze w szczegółach i dzięki dużemu kalibrowi dające pewność pokonania przeciwnika jednym strzałem, były nieporęczne. Prawdziwą karierę zrobiły dopiero modele pomniejszone Colt Pocket i Navy. Ten pierwszy „kieszonkowiec” był mały, poręczny w kalibrze około 8 milimetrów i mógł być noszony na co dzień w celu samoobrony. Natomiast drugi, o kalibrze około 9 milimetrów i wadze jednego kilograma został przyjęty na wyposażenie Marynarki Wojennej USA w roku 1851. Był kompromisem pomiędzy energią obalającą modelów armijnych, a potrzebą poręczności w codziennym marynarskim życiu.

„Navy” w służbie na lądzie
Wygoda użycia modelu Navy sprawiła, że podczas Wojny Secesyjnej skala produkcji liczona już była w setkach tysięcy sztuk, czyniąc z niego najpopularniejszy rewolwer epoki kapiszonowej. Dopiero pojawienie się amunicji scalonej wyparło ten model (oraz późniejsze, które od niego się wywodzą) z użycia. Jednak do dziś mówi się w Stanach Zjednoczonych o rewolwerach „cap and ball era” - epoce kuli i kapiszonu.

Pośród produkowanych współcześnie replik broni Colt „Navy” jest niekwestionowanym liderem. Niezwykle celny, w cenie konkurencyjnej względem innych modeli jest obok Remingtona Army, swego głównego konkurenta, najczęstszym wyborem pośród rekreacyjnych strzelców czarnoprochowych w Polsce.


Jacek Hoga


Za: http://www.pch24.pl/rewolwer---stary-pomysl-w-nowym-wydaniu,4393,i.html#ixzz2E1z2xiKC

Piwo... Na zdrowie!


Lubisz od czasu do czasu wypić „jasne, pełne”? Kto by nie lubił. Boisz się jednak, że może to niekorzystnie wpłynąć na twoją ciężko wypracowaną sylwetkę oraz zdrowie.
Piwo w naszej kulturze jest napojem bardzo powszechnym i lubianym. Poprzez dużą częstotliwość jego spożywania narosło wokół niego wiele stereotypów. I choć powszechne jest przekonanie, że alkohol szkodzi zdrowiu, to liczne badania dowodzą, że picie piwa w niewielkich ilościach ma korzystny wpływ na nasz wygląd i zdrowie.

Picie piwa zmniejsza ryzyko zawału serca o 30%, a także innych chorób układu krążenia. Podnosi poziom dobrego cholesterolu, a obniża złego. Piwo wbrew powszechnej opinii to nie tylko „puste” kalorie, ma ono także wartości odżywcze. Zawiera w sobie witaminy z grupy B, a także witaminy A, D, E i H oraz potas, fosfor, magnez, wapń i sód. Jest także doskonałym przeciwutleniaczem, z tym że piwo ciemne lepszym, niż jego jasny kuzyn.

Piwo zawiera wiele antyoksydantów, które zapobiegają powstawaniu komórek rakowych, a także opóźniają proces starzenia i przeciwdziałają starczej demencji. Oczyszcza nerki i przewody moczowe. Działa moczopędnie, więc pomaga oczyścić organizm z toksyn (należy jednak pamiętać, iż nadmierne spożycie piwa może spowodować odwodnienie). Zawarte w nim żywice działają przeciwbakteryjnie i zwalczają wirusy. Piwo chroni również kobiety przed osteoporozą. Przeprowadzono badania, na podstawie których stwierdzono, że panie pijące regularnie, miały o wiele większą gęstość kości od tych wcale nie pijących.

Piwo jest również wskazane dla sportowców jako napój izotoniczny.
Krąży wśród społeczeństwa opinia, że piwo i sport to dwa przeciwległe bieguny. Otóż nie! Okazało się, że dzięki wysokiej zawartości minerałów, takich jak potas, magnez oraz różnych witamin, piwo świetnie sprawdza się jako napój izotoniczny, który uzupełnia niedobory składników wytraconych z organizmu podczas ciężkiego treningu.

Piwo jest także uważane przez dietetyków za afrodyzjak. Działa on bowiem na nasze pobudzenie seksualne i podnosi intensywność miłosnych uniesień. Działa także niczym balsam na skołatane nerwy. Relaksuje i odpręża. Gdy mamy problemy z zasypianiem, dobrze zrobi nam wypicie przed snem szklaneczki ciemnego piwa.

Zastosowanie piwa nie ogranicza się tylko i wyłącznie do jego „wewnętrznego” spożycia. Używane jest od lat w kosmetologii. Drożdże piwne zawarte w piwie oczyszczają skórę, regulują pracę gruczołów łojowych, pomagają przy infekcjach grzybiczych. Chmiel natomiast działa bardzo korzystnie na włosy. Wzmacnia ich cebulki, łagodzi podrażnienia skóry głowy. Pomaga na łupież i wypadanie włosów.

Jak widzimy piwo jest bardzo zdrowe. Mało tego, jest nawet zalecane przez specjalistów. Dzięki niemu będziemy piękniejsi i zdrowsi, wiec następne wyjście z kolegami na mecz do pubu to dla zdrowia panowie… a może NA ZDROWIE

źródło: banzaj.pl

niedziela, 2 grudnia 2012

GRH NSZ

[URL]http://nsz.com.pl/index.php/galeria/grh-nsz/logo-32#joomimg[/URL]

Od kilku lat przy Związku Żołnierzy NSZ funkcjonuje grupa rekonstrukcji historycznej. Młodzi chłopcy chcąc rozwinąć swoje zainteresowania historyczne, a także poczuwając się do tradycji Żołnierzy Wyklętych szyją mundury, ćwiczą musztrę, dbają o tężyznę fizyczną i hartują ducha patriotyzmu.





Więcej: GRH NSZ, FaceBook

GRH Bluszcz


Przedstawiamy Grupę Rekonstrukcji Historycznej "Bluszcz". Młode dziewczyny od ponad trzech lat starają się zagospodarować niszę RH przedstawiając modę kobiecą z 1. poł. XX w., co z powodzeniem im wychodzi.

Więcej informacji na stronie: GRHBluszcz.pl

czwartek, 13 września 2012

Władysław Boziewicz: Polski Kodeks Honorowy


Jeszcze przed wojną obronną 1939 szlachetni mężczyźni rozwiązywali sprawy między sobą w oparciu o Kodeks Boziewicza. Sekundanci, pojedynek i duel, satysfakcja i dyskwalifikacja honorowa, arbiter i superarbiter - oto pojęcia, które należy znać, jeżeli tylko wyrasta się ponad pospólstwo.

Kodeks

piątek, 7 września 2012

Jak palić cygaro?


Palenie cygara jest dla każdego aficionado, czyli wielbiciela cygar wielkim przeżyciem. Nic więc dziwnego, że odbywa się to w atmosferze wielkiej celebry. Cygaro jest najstarszym produktem z liści tytoniu, więc przez setki lat powstał specyficzny rytuał palenia, dzięki której z tego niezwykłego zwitka liści możemy wyciągnąć całą magię.

Początek ceremonii
Cygaro zabezpieczone jest przed rozwinięciem papierową banderolą z nazwą cygara oraz kapturkiem z liścia tytoniu naklejonym na jednym z końców cygara. Banderola bardzo często jest przyklejona do cygara, więc usuwanie jej może przyczynić się do zniszczenia cygara. Jednak po wypaleniu połowy cygara, kiedy jest już odpowiednio rozgrzane i elastyczne, można próbować ją usunąć delikatnie obracając . Kapturek musi zostać odcięty, aby otworzyć cygaro umożliwiając tym samym swobodne zaciąganie się. Najlepiej odciąć końcówkę cygara specjalnym urządzeniem tuż za połączeniem kapturka ze ścianką cygara, tak aby cieniutki pasek kapturka jak najdłużej trzymał pokrywę i owijkę cygara. Obcinamy specjalną gilotynką, wyrzynarką lub nożyczkami do cygar.

Ogień
Najlepiej jest przypalić cygaro zapałką lub zapalniczką gazową. Nigdy nie próbujmy używać do tego zapalniczki benzynowej albo woskowej świeczki. Trzymając je pod kątem 45 stopni do płomienia obracamy tak, aby cała płaszczyzna końcówki cygara ładnie się przypaliła. Następnie trzymając w ustach cygaro należy obracać nad płomieniem zaciągając się, tak by cała końcówka cygara zaczęła równo się żarzyć. Podczas palenia cygaro może przygasnąć, zwłaszcza w ostatniej 1/3 długości. Nie znaczy to, że nie uda nam się wypalić całego cygara, ani, że tytoń był złej jakości. Cygaro można bowiem ponownie przypalić. Jeśli stanie się to w ciągu godziny od zgaśnięcia nie stracimy walorów smakowych. Powyżej godziny, a tym bardziej na drugi dzień po zgaszeniu, aromat cygara bardzo traci na jakości i palenie może stać się przykrym doświadczeniem.

Palenie
Prawdziwą przyjemność palenia cygara daje smakowanie aromatycznej tytoniowej kompozycji na podniebieniu, więc nie zaciągamy się jak papierosem. Zaciągnięcie się może dać bardzo nieprzyjemny skutek.

Popiół
Popiół cygarowy w odróżnieniu od papierosów nie powinien być strząchany. Powinniśmy starać się utrzymać go jak najdłużej, dopóki sam nie odpadnie. Długość tak zbudowanej popiołowej wieżyczki jest świadectwem doskonałości cygara.

Gaszenie
Duża część aficionado uważa, że palenie cygara powinno się zakończyć po wypaleniu 2/3, gdyż wszystko co najlepsze już z niego wydobyliśmy. Jednak większość palaczy uważa, że im dłużej palimy, tym cygaro staje się ono bogatsze smakowo oraz mocniejsze. Uznajmy więc, że jest to indywidualna sprawa każdego z nas. Nie gasimy nigdy cygara tak jak papierosa. Należy je zostawić w popielniczce, aż samo zgaśnie.

Za: http://cygarro.pl/archives/287